Jeśli nie wiesz po co chodzić do kościoła, to ja Ci powiem…

Kiedy w życiu mojej rodziny było sporo trudności: finansowych, problemów między rodzicami, brak perspektywy spędzenia jakkolwiek wakacji, brak perspektywy jakichkolwiek studiów (z powodu braku środków) podjęłam decyzję, że w tych intencjach będę chodziła codziennie na mszę. Nigdy wcześniej tego nie robiłam. To była radykalna decyzja, którą podjęłam na mszy świętej podczas bierzmowania mojej przyjaciółki (teraz śmiem podejrzewać, że to przy okazji zstępowania na bierzmowanych, Duch Święty zstąpił i na mnie!).

Tak jak postanowiłam, tak zrobiłam. Chodziłam codziennie na Eucharystię i powoli Bóg zaczął rozwiązywać te wszystkie sprawy, z którymi do Niego chodziłam (i im więcej chodziłam, tym bardziej miałam potrzebę bycia na Eucharystii).

Po pierwsze, wyjechałam na wakacjach za darmo, na dwa tygodnie kolonii jako opieka (ni stąd ni zowąd zaproponowała mi to dyrektorka mojej szkoły), spędziłam kilka dni w domkach wypoczynkowych z koleżanką (w zamian za pomalowanie dekoracyjne jednej ze ścian budynku) i byłam na pielgrzymce na Jasną Górę.

Po drugie, zaczęłam studia (moje siostry również) i ukończyłyśmy je pomyślenie. Udało mi się zarobić pieniądze na prawo jazdy (o tym nawet nigdy nie marzyłam) i zdać za pierwszym razem!

Bóg zaczął zmieniać moje podejście do ludzi, przestałam się irytować, denerwować. Zaczęłam doceniać każdego człowieka. Bóg dał mi wolność od pieniędzy (kiedy naprawdę nie mieliśmy na chleb) i ufność Jemu w niesprzyjających warunkach. Uświadomił mi, że sprawy materialne nie są najważniejsze, ale ludzie z którymi można szukać Boga (zaczęłam poznawać wiele osób, z którymi razem się modliliśmy).

Po trzecie zrozumiałam jak cenne jest życie dopiero w kontakcie z Bogiem i jak wiele mi daje. Uświadomiłam sobie jak dobrze być we wspólnocie, wśród ludzi, z którymi można pogadać na inne tematy niż narzekanie, plotkowanie, krytykowanie.

Po czwarte, po kilku latach separacji moich rodziców i braku kontaktu z moim ojcem, Bóg dał mi łaskę przebaczenia mu i siłę do tego, by do niego pojechać.

 

Po piąte, widzę jak Bóg mnie prowadzi każdego dnia, daje mi to, czego się nie spodziewam: wspaniałego męża, rodzinę i… mogłabym wymieniać i wymieniać…

Jeśli uważasz ze to zwykły zbieg okoliczności, to ja Ci powiem, że to nie możliwe. Bez Boga to wszystko, co napisałam nie miałoby racji bytu, bo po ludzku te sprawy były nie do przejścia. Zresztą.. tak jak i wielu ludzi, dopóki nie spróbowałam zaufać Bogu też uważałam że my sobie a Bóg sobie. Ale mile się zaskoczyłam!